Zakupy do kolekcji

W 2016 roku Elektrownia zakupiła do kolekcji pięć dzieł sztuki. Zakupy zostały sfinansowane z dotacji Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego z programu pn. Regionalne kolekcje sztuki współczesnej w wysokości 155  000 zł oraz dotacji Samorządu Województwa Mazowieckiego w wysokości 90  400 zł, która stanowiła tzw. wkład własny. Ogółem na zakupy wydano 245  400 zł.

Elektrownia otrzymała dotację z ministerialnego programu, który ma charakter konkursu, już czwarty rok z rzędu.
 
Zakupione dzieła doskonale wpisują się w strategię rozbudowy kolekcji. Wszystkie prace reprezentują bardzo wysokie walory artystyczne, niektóre z nich są szczególnie ważne dla sztuki i kultury polskiej. Reprezentują także różne dyscypliny, praktyki i postawy artystyczne. Wszystkie też budują nowe relacje i konteksty z pracami znajdującymi się już w kolekcji. Zakup tych prac wprowadza nowe wątki i jakości do kolekcji, co przyczyni się do zwiększenia atrakcyjności zbiorów „Elektrowni”.
Zakup proponowanych prac pozwoli rozbudować główny człon kolekcji, którego celem nadrzędnym jest ukazanie postmodernistycznych zarówno narracji (m.in. tożsamość, historia, polityka, kultura, ciało, feminizm), opozycyjnych wobec założeń modernizmu, jak też szerokiego wachlarza, głównie nowych, praktyk artystycznych, służących artykulacji wspomnianych narracji.
 
Pierwszą pozycją na liście zakupów jest obraz Marcina Maciejowskiego Wszystko już zostało wymyślone oprócz tego jak mamy żyć, 2012, olej na płótnie, 52 x 50 cm.
Tematyka  figuratywnego i narracyjnego malarstwa Maciejowskiego (członka grupy Ładnie) to w znakomitej większości odzwierciedlenie wizji rzeczywistości, tworzonej przez współczesne mass-media (głównie prasa i telewizja), wytworzonej przy użyciu charakterystycznych dla nich języków budowy przekazu. W jego obrazach pojawiają się napisy (podobnie jak w komiksach), które pełnią różne funkcje: opisują przedstawienie lub komentują je. Maciejowski, malując obraz, przetwarza zatem motyw już przetworzony, jego dzieło staje się zaś świadectwem podwójnego przetworzenia rzeczywistości, swoistą, przewrotną ilustracją antycznej zasady mimesis mimeseos. Autor poddaje zatem w wątpliwość możność zobaczenia i doświadczenia świata, czy ściślej: rzeczywistości, taką, jaką ona jest, kontestuje słynny postulat Arystotelesa. Zwraca uwagę na niebezpieczeństwo społecznego postrzegania świata przez pryzmat przekazu medialnego. Proponowany do zakupu obraz pt. Wszystko już zostało wymyślone oprócz tego jak mamy żyć, 2012, doskonale ilustruje obecny okres w twórczości Maciejowskiego. W centrum kompozycji na jednobarwnym, jasnym tle, malarz umieszcza portret francuskiego filozofa – przedstawiciela egzystencjalizmu – Jeana-Paula Sartre’a, który to portret, malowany stosunkowo „płasko” i syntetycznie, wzorowany jest zapewne na archiwalnej fotografii. Można powiedzieć, że autor powiela sposób przedstawiania filozofa, bardzo często fotografowanego, traktowanego jako ikonę intelektualisty, używając swoistego, zbanalizowanego schematu, ba, nawet nie próbuje inaczej. Sartre, przedstawiony jest jako młody mężczyzna w okularach w charakterystycznych oprawkach i z nieodłączną fajką – w latach powojennych będącą atrybutem egzystencjalisty, do dopełnienia tego schematu brakuje już tylko brody i czarnego swetra.
Poniżej twarzy, w dwóch okręgach nieco zachodzących na siebie, malarz umieszcza napis, sentencję Sartre’a, która jednocześnie jest tytułem obrazu. Na dole pracy autor umieszcza napis – Jean-Paul Sartre – który pełni funkcję informacyjną, identyfikującą przedstawianą postać. Dzieło Maciejowskiego znakomicie ilustruje mechanizm, wytworzony przez współczesne media, narzucania odbiorcy określonego wizerunku, schematu znanej postaci, który to przekaz skutecznie przesłania to, co jednak jest najważniejsze, jej dorobek, znaczenie, osiągnięcia itp., w tym przypadku - filozofię Sartre’a. Myśl francuskiego filozofa została spłycona do błyskotliwego aforyzmu.
Praca ta jest przykładem swoistego „zwrotu piktorialnego” w polskim malarstwie ostatnich lat, widocznego także w obrazach pozostałych członków Ładnie – Sasnala i Bujnowskiego, przejawiającego się w innym niż tradycyjny, sposobie obrazowania, odwołującego się m.in. do formalnego języka komiksu, wideoklipu, reklamy, ilustracji itp.
 
Obraz Ignacego Czwartosa Proszę państwa do gazu jest klasycznym przykładem tzw. obrazu z kluczem. Artysta odwołuje się do typów przedstawień alegorycznych znanych z polskiego malarstwa historycznego okresu baroku. Postacie, ujęte dosyć schematycznie, przedstawione są frontalnie na jednolitym tle. Obraz przedstawia dwóch stojących mężczyzn skierowanych lekko do siebie. Jeden z nich ma na sobie mundur niemieckiego oficera SS z czasów II wojny, drugi mundur żołnierza. Postacie stoją na owalnych płaskich podstawkach, co sugeruje widzowi, że są one rodzajem realistycznie przedstawionych figurek ołowianych żołnierzyków – popularnej do dziś chłopięcej zabawki lub też elementem „arsenału” miłośników militariów, którzy za pomocą figurek budują sceny bitew, historycznych lub wymyślonych. Pomiędzy postaciami umieszczony jest pisany gotykiem napis po niemiecku: Bitte Herrschaft zum Gas (czyli: Proszę państwa do gazu). Kluczem do zbudowania narracji jest proste odwołanie do kontrowersyjnego wojennego serialu produkcji stacji ZDF pt. Unsere Mütter, Unsere Väter (Nasze matki, nasi ojcowie) z 2013 roku, który był także pokazywany w polskiej telewizji. Serial wzbudził bardzo duże kontrowersje, głównie sposobem przedstawiania relacji polsko-niemieckich i przede wszystkim relacji polsko-żydowskich w trudnym okresie wojennym. Strona polska protestowała przeciwko wypaczaniu podstawowych faktów historycznych i kreowaniu fałszywego obrazu historii szkodzącego wizerunkowi polskiego społeczeństwa w czasach okupacji. Twórcy serialu tłumaczyli się, ze nie konsultowali z historykami kluczowych wątków serialu. Postacie na obrazie przedstawiają Nico Hoffmanna (oficer) – reżysera serialu oraz Toma Schillinga (żołnierz) – aktora grającego w filmie jedną z głównych ról. Napis na obrazie: Proszę państwa do gazu to oczywiście także tytuł znakomitego opowiadania Tadeusza Borowskiego z 1946 roku, wchodzącego w skład cyklu tzw. opowiadań oświęcimskich, opisującego funkcjonowanie hitlerowskiego obozu koncentracyjnego jako świetnie zorganizowanej fabryki śmierci. 
Dwaj twórcy serialu zostali zatem w symboliczny sposób przeniesieni do czasów wojny i  „zmuszeni” do odegrania ról obozowych strażników. Ich przedstawienie, sugerujące podobieństwo z ołowianymi figurkami żołnierzyków, to oczywiście czytelna aluzja do braku samodzielności i gotowości na różnego rodzaju manipulacje. Pierwsze odczytanie przekazu dzieła może być jednak bardzo mylące – dzieło Czwartosa nie jest tylko polemiką z serialem czy też efektownym, ocierającym się o groteskę i makabreskę, przedstawieniem figuratywnym, będącym nośnikiem z góry przyjętej tezy. Obraz artysty jest jego głosem w dyskusji o sposobię opowiadania (narracji) przeszłości, w tym przypadku bardzo traumatycznej, dotyczącej tragicznych i dramatycznych losów wielu milionów ludzi w czasach II wojny. Czwartos bardzo trafnie uwypukla powiązane ze sobą bardzo ściśle problemy traumy, pamięci i historii, tożsamości  oraz społecznej i jednostkowej odpowiedzialności. Jego głos jest protestem przeciwko manipulowaniu faktami historycznymi, jednocześnie też protestem przeciwko narzucaniu jednej słusznej narracji historycznej. Wskazuje też na bardzo bolesny problem pamięci a raczej niepamięci historycznej (kwestia faszyzmu jako ideologii państwa totalitarnego) i poniekąd pokazuje problem, jak w imię tak zwanych polityk historycznych uprawianych przez różne państwa te same wydarzenia pokazywane są  niekiedy w odmienny sposób. Oczywiście, w imię doraźnie pojmowanej racji stanu, często dyktowanej polityczną poprawnością, poświęca się wtedy szansę na budowanie wspólnej, uzgodnionej wizji przeszłości, natomiast bardzo często utrwala się tym samym szkodliwe „narodowe” uprzedzenia i stereotypy.
 
Bombowniczka, 2004, Anny Baumgart to bez wątpienia jedna z najgłośniejszych realizacji zarówno w dorobku artystki, jak też w polskiej sztuce pierwszej dekady obecnego stulecia. Krytyka nadała tej pracy status dzieła ikonicznego, łączącego w sobie krytyczny namysł nad sytuacją współczesnej kobiety, i jednocześnie ujawniającego feministyczną postawę autorki. Jednak bardziej wnikliwa analiza pracy i umieszczenie jej w konkretnym kontekście historycznego procesu przemian polskiej sztuki, zwłaszcza w latach 1990., pozwala widzieć ją jako jedną z ostatnich, co prawda wybitną, manifestację tzw. polskiej sztuki krytycznej. Praca Baumgart, będąca silikonowym odlewem z ciała modelki, przedstawia stojącą, nagą, jedynie z wąską spódniczką na biodrach, postać kobiety w zaawansowanej ciąży. Prawa dłoń jest zaciśnięta, a twarz kobiety jest ukryta za maską świni.Inspiracją do powstania rzeźby była prawdziwa historia samotnej kobiety decydującej się na urodzenie nieślubnego dziecka. Autorka porusza tutaj problem społecznego mechanizmu wykluczania, czy też stygmatyzacji kobiet, które nie mieszczą się w akceptowanym społecznie schemacie matki-Polki. Umieszczana za rzeźbą czerwona tkanina w połączeniu z bielą sylwetki kojarzy się nieodparcie z barwami polskiej flagi. Można zatem również odczytywać pracę jako alegorię, czy też symbol Polski, ale trafniej chyba można interpretować ten zabieg jako kreślenie polskiego kontekstu, a zwłaszcza społecznych stereotypów postrzegania kobiet w ciąży ze względu na ich status społeczny. Z jednej strony bowiem kobieta w „stanie błogosławionym”, jeśli reprezentuje stereotyp matki, żony, Polki, jest darzona społeczną akceptacją i szacunkiem, z drugiej jednak, jeśli wyłamuje się ze wspomnianego stereotypu spotyka się z odrzuceniem, wykluczeniem, napiętnowaniem.Maska świni na twarzy kobiety emblematyzuje społeczne odrzucenie, ale może też być odczytywana jako symbol seksualności i płodności. Zaciśnięta pięść to synonim agresji, buntu przeciwko odrzuceniu, ale też pokaz i wyraz siły, samoświadomości kobiety, która potrafi się przeciwstawić społecznym stereotypom. Rzeźba Baumgart doskonale ilustruje też napięcie między subwersywnym a kulturowym, które to ostatnie zawsze jest opresyjne. Autorka, nadając swojej pracy tytuł Bombowniczka, sugeruje też, że sytuacja poniżenia i odrzucenia, braku akceptacji, poczucie bezradności często rodzą dodatkową jeszcze agresję i frustrację, mogące z kolei znaleźć ujście w swoistym akcie „zemsty na społeczeństwie”, jakim jest akt terrorystyczny.
 
Marta Deskur jest autorką dużego cyklu fotografii barwnych, pt. Rodzina, na których przedstawia osoby lub grupy bliskich sobie osób, z którymi wiąże ją nie zawsze biologiczne pokrewieństwo. Z tego cyklu pochodzi praca pt. Nawiedzenie, 1999, przedstawiająca spotkanie dwóch kobiet. Postaci zostały umieszczone na białym, neutralnym tle, wykluczającym kontekst miejsca i czasu. Kobiety, pokazane z profilu, stoją naprzeciwko siebie, gestykulują, zapewne toczy się między nimi ożywiona rozmowa. Jedna z postaci ubrana jest w czarny strój, druga w biały. Nie wiemy, czy było to zamierzone działanie autorki, czy może zwykły przypadek. Również sam tytuł kieruje nas do bardzo popularnego biblijnego tematu w sztuce, począwszy od średniowiecza, jakim było Nawiedzenie, czyli spotkanie Marii, matki Jezusa z Elżbietą, matką św. Jana Chrzciciela. Obie kobiety były wtedy w ciąży, Maria odwiedziła Elżbietę, aby podzielić się z nią radosną nowiną. Deskur, nadając pracy tytuł Nawiedzenie, jest z pewnością świadoma biblijnych konotacji, ale pragnie też podkreślić w ten sposób wartość kontaktów międzyludzkich, wartość spotkania, bliskości, rozmowy, zrozumienia, współczucia, życzliwości. Banalne przedstawienie niepostrzeżenie przeradza się w traktat filozoficzny, a nawet teologiczny. Autorka sugeruje istnienie w rutynowych czynnościach życiowych swoistej metafizyki, czy też teologii codzienności, które umykają jakże często z pola naszej świadomości.
 
Zakup tych dwóch prac – Bombowniczki i Nawiedzenia – doskonale wpisuje się w strategię rozbudowy radomskiej kolekcji. Jednym z jej celów jest zrekonstruowanie nurtu tzw. sztuki krytycznej oraz wzmocnienie feministycznych narracji. Praca Anny Baumgart będzie stanowić punkt odniesienia do rekonstrukcji nurtu krytycznego, sama także jest manifestacją postawy feministycznej w jej „ostrym”, konfrontacyjnym wydaniu. Z kolei praca Deskur ukazuje inny rodzaj feminizmu:  refleksyjny, „introwertyczny”, czy też „personalistyczny”, akcentujący podmiotowość autorki.
 
Na ostatniej pozycji listy zakupów znajduje się jedna z ostatnich prac Piotra Kurki, zatytułowana Kij, 2014, bardzo charakterystyczna dla twórczości autora i z pewnością jedna z najciekawszych w jego dorobku. Ta rozbudowana, narracyjna instalacja jest zbudowana z przedmiotów gotowych i stworzonych specjalnie przez artystę. Przed czarnym lustrem klęczy kobieta z twarzą wilczycy. Ręce opiera na dwóch słojach, w których znajdują się przedstawienia egzotycznych grzybów. Jak pisze sam autor: „Tytułowy kij to bezspornie pierwsze w historii kultury materialnej narzędzie. To także narzędzie, które w rękach mistrza zen, poprzez uderzenie w tył głowy, może przyspieszyć dojście do oświecenia. Trudności w jego osiągnięciu, mogą mieć podłoże somatyczne. W takim podejściu nie można też wykluczyć oddziaływania zewnętrznego np. mikroorganizmów, które należą do najliczniej i najlepiej zorganizowanej społeczności na ziemi, ciągle nieokreślonej systemowo a sytuowanej pomiędzy fauną i florą. Ta tajemnicza społeczność to… grzyby.” Prace Kurki to przede wszystkim projekcje jego snów, intuicji, przeżyć, być może lęków czy refleksji egzystencjalnych, ale też i fascynacji. Mogą być traktowane jako pole gry między dwoma obszarami: pod- i świadomości autora, między racjonalnym a irracjonalnym. Swoje introwertyczne narracje – automitologie – artysta wyraża za pomocą urzekających widza urodą plastyczną i wyrafinowaniem środków rzeźbiarskich dzieł. Można też je odczytywać jako próbę przestrzennej rekonstrukcji sennej figury lub narracji. Autor często pracowicie stylizuje swoje obiekty (np. typowe owalne lustro jest przekształcone w czarne lustro, typowa damska toaleta jest przekształcona w quasi-toaletę) co powoduje, że nie możemy ich jednoznacznie przypisać do konkretnego miejsca lub czasu, mogą występować zatem wszędzie lub nigdzie, mogą występować w jego snach. Kurka to mistrz paradoksu, aporii, niedopowiedzeń, sugestii. Każde dzieło Kurki jest swego rodzaju opowieścią o tajemnicy, o czymś co ukryte, niedopowiedziane, co pozostanie, mimo wysiłków interpretacyjnych, poza recepcją, poznaniem widza. Próba ułożenia występujących w dziełach symboli w racjonalną, wewnętrznie spójną opowieść kończy się niepowodzeniem. Dzieła artysty są specyficzną ilustracją freudowskiej poetyki marzenia sennego. Praca ta jest świetną ilustracją „introwertycznej” postawy artystycznej autora. Ujawnia grę między dwoma obszarami ludzkiej egzystencji - racjonalnym a irracjonalnym, ukazuje też ograniczenia intelektualnego poznania rzeczywistości oraz podkreśla rolę wartości duchowych w życiu człowieka.
 
Ignacy Czwartos (ur. 1966), Proszę Państwa do gazu, 2013, olej, płótno, 180 x 180 cm
 
Marcin Maciejowski (ur. 1974), Wszystko już zostało wymyślone oprócz tego jak mamy żyć, 2012, olej na płótnie, 52 x 50 cm
 
Anna Baumgart (ur. 1966), Bombowniczka, 2004, edycja 2/2, gips, tkanina, silikon, wysokość 164 cm
 
Piotr Kurka (ur. 1958),  Kij,  2014; instalacja; szkło, silikon, żywica epoksydowa, filc, czarne lustro; 175 x 198 x 210 cm
  
Marta Deskur (ur. 1962), Nawiedzenie, z cyklu Rodzina, 1999, (edycja 3/5), fotografia barwna, duratrans na plexi, lightbox, 185 x 125 cm